poniedziałek, 28 maja 2012

One Pussy-O mamo! Jaki on był uwodzicielski.



|Harlamow|

Moje ciało zamarło. Każda komórka kruchego ciała  ZAMARŁA. Jedynie źrenice szmaragdowych oczu rozszerzały się z ruchem Jej ciała. Przez umysł przebiegały różnorakie myśli, lecz wciąż były skoncentrowane na Niej.
Delikatnie przygryzając dolną wargę patrzyłam jak jej ciało wiło się w spazmach światła. Ciepło bijące od Niej porywało mnie w sam środek wiru namiętności. Teraz liczyła się tylko Ona i ja.
Tak, chciałam dać upust emocjom. Może i było to zwierzęce zachowanie, ale pobyt w tym klubie wpłynął na mnie znacząco.
Niepewnym krokiem podążyłam za jej sylwetką niknącą wśród tłumu na parkiecie. Zagubiona stanęłam po kilku, a może po kilkunastu krokach. W pewnej chwili poczułam jak ‘coś’ ociera się o moje pośladki. Przerażona odskoczyłam w bok…
Niepotrzebnie. Mym napastnikiem okazała się ona w towarzystwie przystojnego bruneta. On jednak znikł po chwili zostawiając nas same. Mimo iż byłyśmy wśród ludzi, to dla nas istniałyśmy tylko My.
Wspominając ten wieczór nie mam ochoty cofnąć czasu…
Delikatny uśmiech zagościł na jej twarzy. Zbliżała się do mnie swym lekko kołyszącym się ruchem. Mierzyła mnie kokieteryjnym spojrzeniem.
- Chodź- rzekła, gdy była już na tyle blisko, aby wyszeptać mi to w rozgrzane usta.
Jej własna miłosna marionetka ciągnięta za sznurki przez istotę, która nazywa się pożądanie.
Paradoks szerzy się wokół mnie. Zauroczona kędzierzawym nie potrafiłam wylać z siebie wszystkich pozytywnych emocji, aby zaspokoić się na ten wieczór.
Złapałam ją za ramiona. Jej delikatne lecz zarazem silne barki były w moim posiadaniu. Teraz tylko jeden ruch, a Ona będzie cała moja. Dziewczyna nie wiedząc, ze pakuję się w zmysłowe sidła  zakochania poddała się  moim wpływom. Kiedy już przepchnęłyśmy się wśród tłumu do pobliskiej loży  zwinnie przyciągnęłam dziewczynę do siebie. Nastała cisza. Słychać było nasze oddechy, a także przyśpieszone bicie serca każdej z nas. Popchnęłam ją w stronę sofy. Ona mimowolnie opadła na nią. Zbliżałam  się coraz bardziej, a ona nie miała już dokąd uciec. Usadowiłam się na niej rozkrokiem. Tak, by każdej z nas było wygodnie. Nie protestowała. Najwyraźniej to zagranie spodobało jej się. Byłam na tyle blisko, że czuła mój oddech na swych ustach. Ciepły oddech pożądania. Jedynie co mogła zrobić to oprzeć głowę o sofę i przeczekać tę sytuację.
Przeczekać? Ona chciała być reżyserem całej  sytuacji.
Nachalnie zbliżałam swe usta do jej ust. Jeszcze tylko kilka sekund, a złożę na nich swój pierwszy pocałunek dzisiejszego wieczoru. Cisza nadal panowała wokół nas. Słychać jedynie było gwar rozmów dochodzący z parkietu a także muzykę.
Muzykę, która wywołała u nas takie emocje. Dzikość serca, napalone ciała. W tych słowach można było określić nasz nastrój tego wieczoru.
Blondynka nie wytrzymała napięcia. Rzuciła się na mnie zostawiając tylko ledwo widoczne ślady czerwonej szminki na mej szyi. Nie byłam jej dłużna.
Po chwili leżałyśmy w loży pół nagie. Spazmy światła muskały naszą skórę. Dzika, szybka gra wstępna zakończyła się powodzeniem. No może nie do końca……
- Ej dziewczyny, wy lubicie tak same? A może przyłączycie się do prawdziwych ogierków? – gwałtownie odwróciłyśmy się, a obok nas w loży siedzieli lekko podpici mężczyźnie. Chyba tak jak my lekko napaleni.
Co za wydarzenie! Wyobraź sobie, prawie spełniona robisz to w miejscu publicznym z osobnikiem tej samej płci co ty, a tu nagle pojawiają się OGIERZY proponując Ci niezapomniane chwile. Tak długo czekałam na taką sytuacje. Zaliczyć kilka osób jednego wieczora. Po prostu spełnienie marzeń!
Millie zareagowała inaczej niż ja. Nie siedziała uśmiechnięta, nie patrzyła kokieteryjnym wzrokiem w stronę napalonych mężczyzn, nie dawała im znaków, że chce. Ona wręcz przeciwnie. Wstała, podeszła do jednego z rozochoconych i musnęła go w policzek. Szepnęła  mu coś do ucha. Po jego minie można byłoby sądzić, że była to odmowa. Wzięła bluzkę, którą zdzierałam z niej kilka minut wcześniej. Gdy założyła ją na siebie, bez słowa oddaliła się do toalety. On jakby znokautowany w czuły punkt usiadł na  sofie. A ja? Nie mogąc znieść ich wzroku pobiegłam w stronę wyjścia…
|Malik|
Nie, żebym nie był zadowolony z tego wyjścia. Pełno tu chłopców szukających zaczepki od niewydarzonych boyów na jedną noc.  Kędzierzawy poszedł w ich ślady, lecz po drodze zahaczył o nowo poznane dziewczyny. Ta mniejsza i bardziej rudawa wydawała się być miła, ale to jak patrzyła na Harry’ego obrzydzało mnie. W jej oczach widziałem tylko spełnienie swojej fizyczności. To naprawdę było okropne…
Powracając do atmosfery i mojego udziału w zabawie to obydwie rzeczy osiągnęły minimum. Muzyka, krzyk, pot, zasłony dymne – tylko tyle można byłoby powiedzieć o jakości imprezy. Po przesiedzeniu kilku godzin w loży i wypaleniu dwóch paczek papierosów postanowiłem poszukać loczka. Siedział samotny przy barze wlewając w siebie coraz to więcej alkoholu. Pewnym krokiem podszedłem do niego i wtedy… coś nieoczekiwanego się ze mną stało. Jakaś magiczna siła skłoniła mnie do bycia nadzwyczaj delikatnym Objąłem go swymi ramionami, tak szczelnie, by móc czuć jego zapach. Nie pewnie składałem pocałunki na szyi. Zapach i smak jego skóry uświadomił mi co traciłem przez te kilka miesięcy. O mamo! Jaki on był uwodzicielski.
Usiadłem na krześle obok i zacząłem prowadzić swój monolog
-Do Liama to się prawie każdy lepi, a przecież jest brzydszy ode mnie...Prawda? To chyba nie jest wina moich różowych skarpetek?
Harry tylko skinął głową, ale nie skupiał się na rozmowie. Jego uwagę przyciągnęły moje karminowe usta. Nachyliłem się najpierw kilka centymetrów, a potem byliśmy coraz bliżej, w końcu będąc kilka milimetrów od niego, pociągnąłem go za koszulę. Wpiłem się w jego wargi, a on na moje zdziwienie się nie opierał. Rozwarł usta, a ja wplotłem palce w jego lokowane włosy. Nie mogłem się od niego odsunąć, bo mocno trzymał mnie za pośladki. Zaprzestaliśmy składania pocałunków i udałem się pośpiesznie do toalety. Po drodze nawinęła mi się rozłoszczona Fran. Wychodząc z klubu przeklinała zawzięcie. Cóż, nie każdy może mieć udany wieczór. Tchniony pomysłem ruszyłem za oddalająca się dziewczyną.
|Payne|
Po kilku dzikich tańcach wraz z Harrym byłem wykończony. Malik jak na szczęście zaszył się gdzieś i nie musiałem się nim przejmować. W końcu byłem w  raju. Tak, to dobry wybór na spędzenie tego wieczoru. Czując ciepłą rękę Harolda na mym biodrze, przyciągnąłem go do siebie. W rytm muzyki poruszaliśmy swoimi ciałami. Zapragnąłem bliższego kontaktu z jego osobą. Kładąc rękę na jego policzku, przybliżałem się coraz bardziej ku jego twarzy. Och! Jak on bosko pachniał, pot zmieszany z męskimi perfumami. To było coś o czym marzyłem od dawna. Moje usta szukały momentu porządnego zbliżenia z wargami młodego. W końcu! Smak jego ust – czysta rozkosz pomarańczy, która spijałbym co wieczór.  Loczek odskoczył ode mnie, jakby poparzony mym dotykiem ….
Ostatnie co widziałem to jego sylwetkę oddalającą się w kierunku baru. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić ruszyłem przed siebie. Zauważyłem piękną dziewczynę, która jak pamiętam miała na imię Millie. Siedziała sama zaabsorbowana swoimi myślami. Nie pytając o pozwolenie, dosiadłem się, a nasza rozmowa zaczęła się od słów:
- Wiesz, mam ochotę zrobić TO z dziewczyną…



|Creaven|
      Pewnym krokiem ruszyłam w stronę baru odpychając kolejnych napalonych kolesi od swojego ciała, nie rozumiałam Fran, która chciała się oddawać jakimś przypadkowo poznanym facetom. Wiem, że to było w naszym stylu, ale dzisiaj było inaczej, nie chciałam. Wolałam zza kurtyny swoich platynowych włosów przypatrywać się szatynowi, który był ze swoim 'przyjacielem'. Szkoda, a wydawał się taki uroczy, że nawet mogłabym się z nim umówić. Odgarnęłam włosy na jedno ramię i wypiłam ostatni łyk palącego moje gardło alkoholu. Zanim zdążyłam zamówić kolejną kolejkę ON się do mnie dosiadł. Udawałam arogancję i dumę, w końcu nie mogę uchodzić za niesamowicie łatwą, długonogą blondynkę. Kokieteryjnie założyłam nogę na nogę i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, czy wykonać najmniejszy ruch rzucił pewnym tonem:
-Wiesz, mam ochotę zrobić TO z dziewczyną…
Jedyna szansa na pobycie z nim sam na sam się właśnie wydarzyła, a ja patrzyłam na niego niezbyt inteligentnym wzrokiem. Otrząsnęłam się z szoku, słyszałam dużo takich wyzwań, ale ten z ust uroczego szatyna o orzechowych tęczówkach, które wyczekująco się we mnie wpatrywały. Uniosłam wyżej brodę, nic nie mówiąc zeskoczyłam ze stołka barowego i chwyciłam go za nadgarstek. 
-U mnie czy u ciebie?-zapytałam dla formalności udając zimną obojętność, w głębi czułam jak gorące pożądanie powoli niszczy ostatki zdrowego rozsądku.
-A co powiesz na grę wstępną w łazience?-zasugerował unosząc jedną z gęstych brwi; wzruszyłam ramionami i zostawiając go kilka kroków za mną skierowałam się z stronę toalet.Wzbudziłam niemałe zamieszanie wchodząc zamiast do damskiej toalety, przekraczając próg męskiej. Nie potraktowali mnie źle, a wręcz posyłali mi obrzydliwe i niezbyt trzeźwe uśmiechy, lecz zanim zdążyli mnie dotknąć drzwi się uchyliły i on wsunął się do środka. Oboje zamknęliśmy się na niedużej powierzchni toalety, nasze gorące oddechy muskały zwilżoną skórę. 
-Jesteś prawiczkiem?-pomogłam mu rozpiąć jego rozporek,bo jemu samemu trzęsły się ręce tak, że nie mógł.- Możesz być ze mną szczery, nikomu nie powiem.
Nie odpowiedział tylko wpił się wargami w moje i zsunął ze mnie dolną część ubioru. Starałam się stłumić jęk kiedy we mnie wszedł, on sam już miał rumieńce na policzkach i samotna kropla spływała po jego skroni. 
      

|Styles|
Szczerze? Impreza była porywająca, ale jak na złość większości nie pamiętam. Mogę jedynie z mojego umysłu wyrwać strzępki informacji, obrazów, dotyczących tej nocy. Nie wiem na przykład jakim cudem w kieszeni mojej marynarki znalazłem numer telefonu z podpisem ‘FRAN’, albo dlaczego czuję obrzydzenie jak i pociąg do moich kolegów, z którymi tam byłem…
Oni musieli coś przeskrobać, albowiem jeszcze Payne nie ma w domu, a Malik leży na wznak w salonie. Mam niewyobrażalną chęć na obudzenie słodkiego mulata grzesznymi pocałunkami od szyi w dół…
Ta ‘FRAN’ nie daje mi spokoju. Chłopie weź się ogarnij!
Po dziwnych przemyśleniach podjąłem decyzję. Szybki telefon do pięknej nieznajomej, a potem małe baraszkowanie w pokoju. Albo zmienię kolejność? Udałem się cichym krokiem do salonu, w którym wciąż spał Zayn. Ułożyłem się koło niego, kreśląc na jego ramionach różne wzroki. Na znak, że mu się chyba podoba odpowiedział mi głośnym chrapnięciem. Subtelnie musnąłem zaznaczone miejsca, leżąc tak wyciągnąłem telefon i wystukałem numer zapisany na kartce….


Od autorek:
Payne:Osobiście przepraszam, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział,ale obie nie miałyśmy za dużo czasu plus jeszcze ja opuściłam nasz piękny kraj na trzy tygodnie. Ale teraz musimy obie spiąć dupcie i napisać kolejny rozdział . <3 Ten rozdział w 4/5 jest napisany przez Frankę, która niesamowicie pisze,a jej one parta możecie przeczytać w basku bocznym pod bohaterami <3
Malik: Hej, i już mamy jedynkę, bądź jak kto uważa dwójkę. Szczerze? nie wiem co mam napisac, ale ja zawsze pisze głupoty więc może standardowo: Przepraszam, że tak późno, ale dużo spraw rozeszło się w czasie, i przepraszam, że pogmatwane, ale wysilcie mózgi! No i komentujcie xoxo